W bieżącym roku pożegnaliśmy motocykle zasilane gaźnikami, w przyszłym norma czystości spalin Euro 4 dotknie także motorowery i skutery o pojemności silnika do 50 ccm. To oznacza, że wkrótce w polskich salonach zagoszczą jednoślady wyposażone wyłącznie w elektroniczny gaźnik lub układ wtryskowy. Znikną także niemal wszystkie pojazdy dwusuwowe. W związku z kolejnymi zmianami rozmawiamy z Karolem Kopytkiem, kierownikiem ds. sprzedaży marki Junak.
Czy nowe normy emisji spalin dotyczą także używanych pięćdziesiątek?
Karol Kopytek: Nie, mówimy wyłącznie o pojazdach, które nie zostały zarejestrowane na terenie UE przed 1 stycznia 2018. Euro 4 dotyczy wyłącznie nowych motorowerów, które zakupimy w salonie po wspomnianej dacie.
Dlaczego Euro 4 wyklucza stosowanie jednostek dwusuwowych w klasie 50 ccm.
KK: Urzędnicy europejscy nie mówią wprost, że zakazują produkcję silników 2T. To wynika z innego faktu – rygorystycznego ograniczenia ilości cząstek stałych w spalinach. Dwusuw z racji smarowania mieszanką paliwowo-olejową emituje charakterystyczny dym – jego obecność wyklucza norma Euro 4.
Rozumiem, że w praktyce opracowanie silnika 2T Euro 4 będzie trudnym zadaniem. Co jednak z silnikami czterosuwowymi?
KK: W przypadku 4T problem rozwiązuje nieskomplikowany katalizator oraz zmiana sposobu zasilania silnika. Wystarczy tradycyjny gaźnik uzbroić w elektronikę lub wprowadzić układ wtryskowy. Taki sam jak choćby w przypadku 125. „Efektem ubocznym” będzie rzecz jasna większa niezawodność takiego rozwiązania i lepszy komfort w codziennym użytkowaniu. Na pewno znikną także tradycyjne dźwignie ssania i będziemy mogli zapomnieć o konieczności regulacji takiego układu przez długie lata. Zmniejszy się także spalanie i poprawi charakterystyka pracy jednostki, zwłaszcza w niskim zakresie obrotów.
No dobrze, ale to będzie oznaczało większe koszty produkcji.
KK: Już na początku roku udowodniliśmy, że implementacja Euro 4 w jednośladach nie musi oznaczać drastycznego wzrostu cen w salonach. One są, to oczywiste. Jednakże w przypadku pięćdziesiątek nie będzie to znacząca suma. Oceniam, że ceny wzrosną maksymalnie o 15%. Podwyżka ta szybko się „zamortyzuje” mniejszym spalaniem jednostki. Uważam także, że spadną wydatki związane z serwisowaniem motorowerów. Układy elektroniczne są praktycznie bezobsługowe.
Jako producent uważacie, że przymus stosowania homologacji zgodnych z Euro 4 dla motorowerów jest uzasadnione?
KK: To trudne pytanie. Każdy z nas ma własne poglądy zarówno polityczne, jak i te, które dotyczą ochrony środowiska. Proszę jednak zważyć na fakt, iż motorower jest pojazdem, który zazwyczaj pokonuje jedynie kilka tysięcy kilometrów każdego roku. Przy tym niewielka pojemność produkuje znikomą objętość zanieczyszczeń do atmosfery. Moim zdaniem nasz kontynent trapią o wiele poważniejsze zagrożenia ekologiczne niż dwusuwowe skutery czy motorowery zasilane gaźnikiem.
Zmiana oczywiście ma swoje korzyści o których pisałem wcześniej i wielu użytkowników zwróci uwagę na zmniejszone spalanie czy bardziej liniowy sposób oddawania momentu obrotowego. Z drugiej strony pamiętajmy o pewnej dysproporcji w Europie. Zachód już od dawna sprzedaje niemal wyłącznie motorowery wyposażone we wtrysk. W Polsce dokładnie odwrotnie. Dlaczego? To kwestia tylko naszych zarobków.
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.